HISTORIA NASZEJ PARAFII

Odcinek - 18 c.d.

15 lipca 1960 r. obchodziliśmy w naszej parafii Dzień Chorych. Wzięło w nim udział wielu chorych, którzy zostali przywiezieni do kościoła przez swoje rodziny lub dzięki życzliwości naszych zmotoryzowanych Parafian. Dzień Chorych rozpoczęto od uroczystej Mszy św. z asystą, którą odprawiono w intencji chorych z naszej parafii i tutejszego szpitala. Komunię Świętą rozdzielano po całym kościele, podchodząc do każdego chorego, który o własnych siłach nie mógł podejść do balasek. Po Mszy św. udzielono każdemu choremu z osobna błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Po pięknych uroczystościach w kościele, chorzy wraz ze swoimi opiekunami udali się do salki parafialnej, gdzie przygotowano dla nich śniadanie. Dzieci naszej parafii przygotowały na tę okazję program artystyczny.
17 lipca 1960 r. nasza parafia obchodziła odpust ku czci św. Kamila - Patrona Chorych i Zakonu OO. Kamilainów. Nasi Parafianie są szczerze przywiązani do swego Patrona, dlatego biorą liczny udział w nabożeństwach ku Jego czci. Tegoroczny odpust poprzedziła Nowenna do św. Kamila. Odpust obchodzono bardzo uroczyście. Kościół był pięknie ustrojony, na sumie śpiewał chór parafialny i grała orkiestra. Mszę odpustową i Nieszpory odprawiono z asystą, podkreślając w ten sposób wielkość i ważność tej uroczystości dla parafii.
3 lipca 1960 r. wyruszyła z naszej parafii Ślubowana Pielgrzymka do Piekar Śląskich. W przededniu pielgrzymki w salce strojono i przyozdabiano obrazy i figury, które miały być niesione do Piekar. W niedzielę o godz. 6.00 została odprawiona cicha Msza św. i rozdana pielgrzymom Komunia św. Z Chrystusem w sercu i pieśnią Maryjną na ustach wyruszyliśmy o godz. 7.00 do Piekar. Trasa prowadziła przez Bobrowniki i Radzionków. Za ostatnim domem Radzionkowa ogłoszono odpoczynek. Pielgrzymi posilili się i po krótkim odpoczynku, ruszyli dalej. Z jakąś wewnętrzną radością wstępowaliśmy na Rajski Plac, gdzie nastąpiło przywitanie pielgrzymki. O godz. 12.00 uczestniczyliśmy w Ofierze Mszy św. przed Cudownym Obrazem, którą odprawił O. Patoń. Po Mszy św. udaliśmy się na Drogę Krzyżową, a potem był czas wolny, który każdy mógł spędzić według własnej potrzeby. O godz. 15.00 wszyscy pielgrzymi zebrali się przed kościołem kalwaryjskim, aby wziąć czynny udział w uroczystych Nieszporach. Po nabożeństwie w uroczystej procesji wszyscy pielgrzymi udali się do kościoła, aby pożegnać Matkę Piekarską. Na Rajskim Placu nasi pątnicy przygotowali się do wymarszu. O. Patonia uwieńczono pielgrzymkowym wieńcem i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Wracającą pielgrzymkę powitał O. Kurtz.

Ciąg dalszy w następnym numerze "Głosu św. Jana Chrzciciela"...

Opracował:
O. Wojciech Węglicki OSCam
Dalej

Św. Kamil -
Patron naszych czasów

Patrzymy na postać św. Kamila de Lellis, człowieka, który żył ponad 400 lat temu i zadajemy sobie pytanie, czy dziś są aktualne idee, którymi kierował się w swojej pracy z chorymi? Zastanawiamy się nad tym, co robiłby w dzisiejszym świecie, w którym medycyna osiąga szczyty swojego rozwoju, a człowieka co - raz częściej zastępuje maszyna? Jak poradziłby sobie ze współczesną opieką medyczną i statusem człowieka chorego w naszych społeczeństwach?

Myślę, że Św. Kamil mimo, iż żył dawno temu, ma jednak wiele do powiedzenia dzisiejszym czasom. Prawdą jest, że przez te 400 lat wiele się zmieniło, ale człowiek pozostał wciąż ten sam. Nadal narażony jest on na choroby i cierpienie. Nie omijają go przeciwności losu i doświadczenia życiowe. Wciąż boi się śmierci i odczuwa lęk przed samotnością. Połykając dziennie garści leków, nadal jest niespokojny i pełen obaw o własne życie. Otoczony fachową opieką medyczną, mimo wszystko, nie potrafi wyzbyć się podejrzliwości i braku zaufania do lekarzy i personelu medycznego. Tak więc człowiek chory dnia dzisiejszego wcale nie różni się od tego sprzed 400 lat.

Św. Kamil w pracy z chorymi zwracał uwagę przede wszystkim na człowieka, a dopiero później na jego chorobę. Wiedział, że choroba i cierpienie dotykają wnętrza człowieka i tu powodują największe spustoszenie. Rozpacz i załamanie, złośliwość i egoizm, smutek i rozgoryczenie to objawy ich działania. Św. Kamil więc najpierw leczył człowieka. Przez obecność przy nim dawał choremu nadzieję na wyzdrowienie, przez rozmowę z chorym dostarczał mu motywacji do walki z chorobą, a przez własną pogodę ducha wzbudzał w chorym optymizm i chęć do życia. Św. Kamilowi chodziło o to, aby pozytywnie nastawić chorego do stanu, w którym się znalazł, pomóc mu uwierzyć w siebie, w to, że jest on w stanie pokanać chorobę, albo pogodzić się z nią. Dziś właśnie potrzeba tego rodzaju terapii. Lekarze, pielęgniarki, personel medyczny zwykli zajmować się jedynie chorobą człowieka, przewidywać jej skutki i następstwa, mniej czasu natomiast poświęcają samemu pacjentowi. A przecież w rozmowie z chorym, przez słuchanie jego narzekań, obserwację nastrojów w jakich się znajduje, czy też przez wysłuchanie problemów, z którymi się boryka, można wiele powiedzieć o jego chorobie. Dla chorego więc trzeba mieć czas, umieć mu wiele wybaczyć i uczyć się przy nim cierpliwości. Obok leczenia i terapii medycznej musi być miejsce na dialog i uzdrawianie psychiki chorego. Nie można zapomnieć o tym, że każdy chory człowiek potrzebuje kogoś drugiego przy sobie. Nie chodzi tu tylko o zwykłą obecność, ale o coś więcej, a mianowicie, o wypełnienie pewnego rodzaju duchowej i egzystencjalnej pustki, w której chory człowiek najczęściej się znajduje.

Patrząc na św. Kamila - Patrona Chorych, Pielęgniarzy i Szpitali uczmy się od niego, jak kochać, jak nieść pomoc i jak być obecnym przy chorym człowieku naszych czasów.

O. Wojciech Węglicki OSCam

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona