BYĆ MATKĄ...

Maj to taki szczególny, chciałoby się powiedzieć "matczyny" miesiąc. Miesiąc zachęcający do wspomnień i refleksji. Kim była i jest dla mnie Matka? Najpierw ta ziemska, ale także i Ta w niebie. Jaki miała i ma wpływ na moje życie? Pozwolę sobie na kilka osobistych myśli.

Choć już kilkanaście lat temu Pan Bóg powołał do Siebie moją Mamę, Jej obraz jest we mnie wciąż żywy, jakby wczorajszy. Była osobą skrytą, niewylewną, jak większość Ślązaków. Nie pamiętam, by zwracała się do nas pieszczotliwie, nie pamiętam, by nas tuliła czy całowała. Miała jednak swoje sposoby, by pomimo przyjętych w otoczeniu zwyczajów, dać nam odczuć matczyne ciepło i miłość. Przypominam sobie, na przykład, jak dyskretnie pieściła moje dłonie, wykorzystując ku temu wspólny spacer, czy chwile oczekiwania chociażby ... w lekarskiej poczekalni. Miała też w zwyczaju przynosić do domu łakocie, którymi częstowano ją w pracy. Nie zjadła, przyniosła dzieciom. A ile serca wkładała w przygotowanie prezentów z okazji urodzin czy świąt... Cieszyła się też każdą naszą radocią, każdym najdrobniejszym sukcesem. Nie mówiła wtedy wiele, ale w jej oczach widzieliśmy ten szczególny błysk radości i dumy. Nasi przyjaciele naturalnie zyskiwali jej życzliwość. A okazywała ją bardziej uśmiechem i poczęstunkiem niż wielością słów. To tylko kilka przejawów jej matczynej dobroci. Myślę, że byłabym innym człowiekiem, gdyby nie moja mama. Dlatego często dziękuję Bogu za ten dar.

Bogu dziękuję również za naszą Matkę Niebieską. Nadszedł w mym życiu czas, w którym stała mi się Ona naprawdę bliska. Przyglądam Jej się teraz z coraz większą uwagą. Jest dla mnie wzorem nie tylko miłości do Boga, ale także do człowieka. Wzorem macierzyńskiej miłości. Od tych dwóch Kobiet - Maryi i mojej rodzonej Mamy, dzień po dniu uczę się być matką.

Nina Niemiec


ODWIEDZAMY DUSZPASTERSTWA
z wizytą w Zespole Charytatywnym

Wród nas są ludzie, którzy parafię naszą znają "od podszewki" i co ciekawe nie tylko znają tych, których my widzimy, ale i tych żyjących w samotnoci, chorych, którzy nie mogą wyjść z domu oraz biednych, potrzebujących pomocy i wsparcia. Znają więc nie tylko tę "piękną" stronę naszej parafii, ale także i tę "smutną".

Podchodzę do dwóch Pań: Anny Góra i Gertrudy Zawioła. Panie są mile zaskoczone, kiedy proponuję im króciutki wywiad na temat działalności Zespołu Charytatywnego w naszej parafii. Tak od razu nie wiedzą co powiedzieć.

- Tyle już lat działamy w tej parafii. Długo by trzeba było opowiadać o pięknych tradycjach naszej parafii jeśli chodzi o działalność na rzecz chorych i ubogich.

Proszę mi powiedzieć, jakie były początki działalności Zespołu Charytatywnego w naszej parafii?

Zespół Charytatywny działa od początku powstania parafii - stwierdza Pani Anna. Najpierw były to Panie Wincentki od św. Wincentego a Paulo. Zaraz po wojnie pomagały one finansowo tutejszej ludności, która pozostawała bez pracy i środków do życia. Była to jednak działalność sporadyczna. Dopiero w 1962, kiedy proboszczem naszej parafii został O. Bendkowski działalność Zespołu stała się bardziej aktywna i zorganizowana. Zespół Charytatywny liczył wtedy 4 osoby: należały do niej Gertruda Zawioła, Brygida Moll, Pani Paterman i ja. Po O. Bendkowskim kontynuowali to dzieło również O. Tarnowski, O Tymkowski i inni proboszczowie, którzy jednocześnie byli opiekunami Zespołu.

Na czym polegała działalność Waszego Zespołu?

Jeśli chodzi o naszą działalność w tamtych latach - odpowiada Pani Gertruda - to polegała ona na robieniu paczek żywnościowych dla chorych, trzy razy w roku, na Boże Narodzenie, Wielkanoc i Odpust ku czci św. Kamila. Paczki otrzymywali chorzy, których zgłaszano na furcie klasztornej. Ponadto ubieraliśmy dzieci z rodzin biednych i wielodzietnych do Pierwszej Komunii św. Częściowo również pokrywałyśmy koszty związane z tą uroczystością. Obok pomocy materialnej świadczyłyśmy również pomoc duchową, organizując na przykład Msze św. w domu tych chorych, którymi się opiekowałymy.

Zespół nasz - dodaje Pani Anna - brał również udział w organizowaniu większych akcji charytatywnych takich jak: Opłatek dla chorych w salkach przy kościele. Robiliśmy wtedy przyjęcie dla ponad 80 chorych, którzy byli przywożeni samochodami. Była herbata, kawa i ciasto. Drugą taką większą akcją w parafii był Dzień Chorych ku czci św. Kamila. Rozpoczynał się on Mszą św. Następnie w salkach katechetycznych organizowaliśmy przyjęcie "na słodko" dla chorych, połączone z występem Zespołu Emerytów i Rencistów działającym przy Osadzie Jana.

Kto należy do Zespołu Charytatywnego i jak wygląda wasza działalność dzisiaj?

Nasz Zespół - mówi Pani Gertruda - liczy 10 osób. Należą do niego Panie: Anna Góra, Gertruda Zawioła, Regina Olek, Teresa Dylong, Zofia Tyc, Teresa Kocybik, Celina Rutkowska, Hildegarda Broll, Agata Broll, Joanna Górecka. Przy okazji chcemy serdecznie podziękować wieloletnim pracownicom Zespołu Paniom: Dorocie Semkowicz, Marii Spałek, Brygidzie Moll i Pani Paterman.

Jeśli natomiast chodzi o dzisiejszą formę pomocy i działalności naszego Zespołu to głównie polega ona na przygotowywaniu paczek z ciastem dla chorych z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Ponadto każda z członkiń naszego Zespołu ma swój rejon, gdzie opiekuje się biednymi i potrzebującymi rodzinami. Pieniądze na ten cel w większoci pochodzą ze zbiórek przed kościołem organizowanych z okazji Tygodnia Miłosierdzia w październiku i Niedzieli Miłosierdzia Bożego przypadającej w pierwszą niedzielę po Wielkanocy oraz ze skarbonki "chleb św. Antoniego". Jeśli chodzi o rodziny alkoholickie to nie dajemy pieniędzy, ale w obecności matki robimy zakupy. Prowadzimy ponadto szczegółową ewidencję rodzin korzystających z pomocy parafii. Nadal również ubieramy dzieci do Pierwszej Komunii Św. Przeprowadzamy również we współpracy z "Caritas" Diecezjalnym i Ogólnopolskim zbiórki pieniędzy ostatnio na przykład: na powodzian z kieleckiego i Kościoły Wschodnie.

Jak układa się Wasza współpraca z Zespołami Charytatywnymi w Dekanacie i Diecezji?

Muszę powiedzieć, że bardzo dobrze, - stwierdza Pani Anna. Mamy dwa razy do roku Dni Skupienia, gdzie spotykamy się z innymi Zespołami. Wówczas dzielimy się swoimi doświadczeniami, odbywamy także szkolenia w ramach spotkań w grupach roboczych. Ogólnie trzeba stwierdzić wszędzie podejmowane są akcje charytatywne różnego typu. Niektórym nawet możemy pozazdrościć wspaniałej organizacji. Są parafie, które organizują wakacje dla biednych dzieci, robią wigilie dla biednych i samotnych, mają wspaniałe dni chorych połączone ze wspólnym posiłkiem itp. U nas wielką nadzieją jest działające już na dobre Parafialne Dzieło Dożywiania Dzieci. Trzeba to podkreślić z całą odpowiedzialnocią, że doczekalimy się czasów, w których ludzi biednych jest coraz więcej. Dlatego też z jednej strony musimy uwrażliwiać naszych Parafian na pomoc biednym, a z drugiej sami pokazywać w jaki sposób należy czynić miłosierdzie.

REPORTER

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona