HISTORIA NASZEJ PARAFII

Odcinek - 82

4 marca 1987r. Środą Popielcową rozpoczęliśmy przeżywanie okresu Wielkiego Postu. Kazania pasyjne podczas nabożeństw Gorzkich Żali w naszej parafii i w Lasowicach głosił o. Jerzy Kuk. Przez cały Wielki Post w naszym kościele wyłożona została "Księga Trzeźwości", gdzie wierni wpisywali swoje postanowienia odnośnie powstrzymania się od spożywania napojów alkoholowych, jako swój dar dla Chrystusa na zbliżający się II Kongres Eucharystyczny.

W dniach od 5 do 12 kwietnia 1987r. w naszej parafii odbyły się rekolekcje wielkopostne, które poprowadził o. Franciszek Bieniek - prowincjał Zakonu OO. Kamilianów. W tygodniu głoszone były dwie nauki ogólne o godz. 8.00 i 18.30. Natomiast codziennie po wieczornej Mszy św. głoszona była nauka stanowa. Dzieci z klas I-IV przychodziły każdego dnia do kościoła na godz. 16.00, natomiast dzieci z klas V-VIII na godz. 17.00. W piątek została odprawiona Msza św. dla chorych naszej parafii.

19 kwietnia 1987r. cała parafia przeżywała Święta Zmartwychwstania Pańskiego. Licznie zebrani wierni uczestniczyli we Mszy św. "rezurekcyjnej" o godz. 6.00 rano. Święta Wielkanocne są okazją do tego, abyśmy złożyli sobie nawzajem najlepsze życzenia, prosząc Boga, aby Jego zwycięstwo nad złem, umocniło wiarę i miłość w naszej wspólnocie parafialnej.

7 maja 1987r. w parafii przeżywaliśmy uroczystość udzielenia sakramentu bierzmowania. W tym roku do naszej parafii przybył Ksiądz Biskup Janusz Zimniak - biskup pomocniczy diecezji katowickiej. Ceremonie rozpoczęły się o godz. 17.00. Do sakramentu bierzmowania przystąpiło 330 osób, w tym kilkunastu dorosłych. Po odprawieniu Mszy św. i gościnie w klasztorze, Ksiądz Biskup udał się na plac budowy nowego kościoła, aby zobaczyć jak daleko posunęły się prace. Widoczne były już mury nowych salek katechetycznych.

17 maja 1987r. parafia obchodziła uroczystość Pierwszej Komunii Świętej dzieci klas drugich Szkoły Podstawowej. Do Stołu Pańskiego dzieci przystąpiły w dwóch grupach. O godz. 9.00 swoją Mszę św. pierwszokomunijną przeżywały dzieci ze Szkoły Podst. nr 4, a o godz. 10.30 dzieci ze Szkoły Podst. nr 10. Obie Msze św. odprawił proboszcz parafii o. Szymon Skawiński, który również skierował do dzieci i ich rodziców okolicznościowe Słowo Boże.

24 maja 1987r. w parafii obchodzona była Rocznica Pierwszej Komunii Świętej. Dzieci z klas trzecich przeżywały swoją Mszę św. dziękczynną o godz. 10.30. Obok uroczystości rocznicowych, niedziela ta została przeżyta w parafii jako bezpośrednie przygotowanie wiernych do Kongresu Eucharystycznego. W sposób szczególny podkreślono potrzebę rozwijania wśród wiernych akcji trzeźwościowej, która ma służyć odnowie moralnej i obyczajowej narodu polskiego. Zwrócono również uwagę na konieczność pogłębienia wśród wiernych pobożności eucharystycznej. Te postanowienia stały się "duchowymi darami" naszej parafii na wspomniany Kongres Eucharystyczny.

ciąg dalszy na str. 3
Dalej

Z sercem, albo bez serca...

Język potoczny, którym ludzie posługują się na co dzień posiada wiele ciekawych sformułowań. Pochodzenie większości z nich jest dla nas nieznane. Prawdopodobnie kreśli je życie. Tak też jest z określeniem "człowiek bez serca". W pierwszej chwili wyrażenie to wydaje nam się nieprawdziwe i co najmniej nielogiczne. Przecież każdy człowiek ma serce, inaczej nie mógłby żyć. Serce jest potrzebne do normalnego funkcjonowania i rozwoju człowieka i w żadnym wypadku nie może go zabraknąć. A jednak wbrew tym logicznych i oczywistym racjom człowiek wypowiada bardzo poważne i konkretne słowa pod adresem niektórych ludzi. Brzmią one następująco: "jesteś człowiekiem bez serca" albo "ty nie masz serca".

Nie trudno zauważyć, że chodzi tu o specyficzne rozumienie, czym jest ludzkie serce. Język potoczny mówiąc o ludzkim sercu, bynajmniej nie traktuje go jako organu, narządu będącego integralną częścią organizmu, ale rozpatruje fenomen serca w kategoriach wartości. Jeśli kochasz, okazujesz pomoc, obdarzasz czułością, wspierasz, czynisz dobro, jesteś serdeczny, masz poczucie odpowiedzialności za innych, masz po prostu serce. Kiedy jednak nienawidzisz, wyrządzasz krzywdę, łatwo osądzasz, zadajesz ból, gardzisz innymi - tego serca w tobie nie ma. Nasuwa się więc pytanie: "Czy takich ludzi bez serca jest dużo na świecie?. Z pewnością tak, zwłaszcza kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że ludzi złych łatwiej zauważyć niż dobrych, że "zło" samo w sobie potrafi być pociągające, że w postawie ludzkiej coraz trudniej o akty miłosierdzia, współczucia oraz braterstwa wobec bliźnich. Problem z tzw. "ludźmi bez serca" pojawia się wówczas kiedy wejdziemy na grunt wiary chrześcijańskiej. Trudno wówczas pojąć, że wyznawcy takiego Boga, który oddaje swoje życie za ludzkość z miłości, potrafią nienawidzić, albo że słowa Chrystusa z krzyża "Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią" nie mobilizują chrześcijan do życia w zgodzie i wzajemnej jedności.

Wciąż jednak jest szansa i nadzieja na uratowanie człowieka, który "traci swe serce". Trzeba mu pokazać wzór, wyzwolić w nim mocny bodziec, utwierdzić w przekonaniu, że potrafi być dobrym.

Człowiekowi dzisiejszych czasów trzeba pokazać Boże serce. Ono przecież żyje i bije dla każdego z nas. To serce jest zdrojem wszelkich łask, dzięki którym człowiek wierzący uzyskuje duchowe siły potrzebne do walki ze złem. Serce Jezusa, z którego wypłynęła krew i woda, daje nam motywację do dobrego życia i możliwość zasługiwania na życie wieczne. Serce otwarte i zarazem włócznią przebite pokazuje, wielkość ofiary i poświęcenia dla innych. To głęboka prawda, że serce zawsze ma się dla innych, a nie dla siebie. Sercem człowiek kocha, ale i w sercu rany chowa. Dlatego trzeba szybko przebaczyć i nie pamiętać urazów, a raczej mieć "serce na dłoni" tzn. w każdej chwili gotowe do oddania drugiemu człowiekowi.

Dla nas chrześcijan Serce Jezusa jest uosobieniem miłości i poświęcenia. Zrozumieć filozofię tego serca, można jedynie przez bezinteresowny dar z siebie. Serce Boże mówi nam o potrzebie otwarcia się na ludzkie problemy i troski, zachęca do wytrwania pośród własnych cierpień i boleści, obiecuje szczęście wieczne dla tych, którzy będą wierni do końca. Wszystko jednak zależy od tego, czy "starczy nam serca" najpierw dla Boga, później dla bliźnich, a na końcu dla samych siebie.

O. Wojciech Węglicki OSCam

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona