BIBLIA
nie czytany bestseller

Odcinek II
Dlaczego właściwie "Święte"?

Zabijając nudę oczekiwania na pociąg przechadzał się bezwiednie po brudnym dworcu, szukając czegoś, co choćby na chwilę pomogło zapomnieć o wolno upływającym czasie. Niestety wkoło panowała niczym nie zmącona cisza i jedynie jego ciężkie, zniecierpliwione kroki zdawały się wybijać rytm życia w tym uśpionym sercu pustki. Zniechęcony podszedł do zamkniętego od dawna dworcowego kiosku i bezmyślnie przesuwał wzrok po nagłówkach kolorowych gazet, wystawionych w oknie. Miał już wracać, kiedy wśród tych księgarskich rozmaitości, pomiędzy "Skandalami", "Życiem na gorąco", "Detektywem", "Nie" i "Krzyżówką Panoramiczną" dostrzegł nieco dziwnie wyglądającą końcówkę tytułu jakiejś obszerniejszej książki - "... Święte". Instynktownie wyczuł, że słowo to zupełnie nie pasuje do reszty powykładanych pism, ale po chwili zadumy, ze wstydem musiał przyznać, iż i on, karty tego, co święte, przerzucał jak stronice brukowej prasy, pozostawiając na nich niejednokrotnie tłuste plamy i ślady spadającego z papierosa popiołu.

A może ono nie jest święte? Może to tylko reklamowy chwyt dla pobożnych? Może przyjąć, że to po prostu Biblia i nie zawracać sobie głowy jakimiś świętościami? Bo właściwie niby dlaczego miałaby być święta, skoro opisuje tyle grzesznych czynów, trąci z niej erotyzmem, zawiera złorzeczenia i pochwala ludobójcze wojny? To chyba nieporozumienie, aby owe drastyczne obrazy nazywać Pismem Świętym?

Czym zatem jest ta dziwna księga, cóż Bóg może mieć z nią wspólnego i po co brać ją do ręki, skoro zamiast uświęcenia wielokrotnie przynosi rozgoryczenie i zgorszenie? A poza tym każdy światły człowiek przyzna, iż pomyliła się w swoich przyrodniczych dociekaniach, matematycznych rachunkach i historycznych relacjach!

A może to wcale nie jest takie oczywiste?

Któż z nas nie przypomina po części owego podróżnego, który błąkając się w "poczekalni życia" napotyka gdzieś na SŁOWO BOGA? Skąd jednak wzięło się to SŁOWO na naszej drodze i dlaczego raz nazywa się Biblią, innym zaś razem Pismem Świętym, czy zwyczajnie Starym bądź Nowym Testamentem? Spróbujmy zatem rozpocząć naszą podróż po tej przedziwnej księdze od wyjaśnienia jej tytułu.

Otóż wyraz Biblia pochodzi z języka greckiego (biblos), ale tak jak obecnie wiele słów wkrada się do współczesnej polszczyzny z innych języków nowożytnich (jak na przykład: boutique, komputer, druk offsetowy, notebook, pager, dubbing, kompakt, manadżer i wiele innych) tak też ten wyraz wszedł wówczas do Greki ze słownika egipskiego, gdzie oznaczał najpierw papirus, z którego w starożytności wyrabiano materiał piśmienny (sama nazwa bierze początek od portowego miasta Biblos), a następnie jakąś czcigodną spisaną na papirusie księgę.

Izraelici na określenie zbioru ksiąg Starego Testamentu używali zwykłej nazwy "księga" co w greckim tłumaczeniu oznaczało właśnie Biblos. Dopiero w erze chrześcijańskiej zaczęto posługiwać się terminem greckim "biblia", który był liczbą mnogą od rzeczownika "biblos". Powszechne używanie tego greckiego słowa przyczyniło się do tego, że do łaciny weszło ono jako rzeczownik liczby pojedynczej, a stamtąd w takiej właśnie formie przewędrowało do prawie wszystkich języków nowożytnych.

Kiedy słyszymy o testamencie, to bardzo często kojarzy nam się jakiś starszy dziadek, który przepisuje najbliższym swój majątek i daje szczegółowe instrukcje dotyczące pogrzebu. I choć niewątpliwie biblijny Stary i Nowy Testament jest drogocennym skarbem, to nie możemy na niego spoglądać jak na notarialny zapis naszego krewnego, z którego wynikać by mogło, iż na początku trochę się pomylił i dlatego musiał sporządzić coś zupełnie nowego. Biblijny testament jest również wyrazem pochodzenia łacińskiego, który tłumaczył greckie słowo oznaczające PRZYMIERZE. Tak więc ten testamentalny podział ukazuje nam całą historie zbawienia, która jest nie czym innym, jak historią przymierza, które Bóg zawiera z człowiekiem.

W owym Nowym Testamencie na oznaczenie ksiąg Starego Testamentu używa się między innymi nazwy "PISMA" lub "PISMO". Rozwijający się Kościół posługiwał się tymi formami, odnosząc je również do pism nowotestamentalnych i z czasem, przejmując terminologię uczonych żydowskich, zaczął je nazywać "świętymi".

Czy uczynił to dlatego, że pismo to mówiło o świętych ludziach i nieskazitelnych czynach? Bynajmniej nie. Nie chodzi tu bowiem o moralne przymioty "biblijnych bohaterów", ale o doskonałość samego Boga, który postanowił przekazać swoje orędzie za pośrednictwem ludzkiego słowa i w ten sposób stać się "słyszalnym" wśród wszystkich epok i narodów. Biblia jest więc Pismem Świętym, gdyż jako Słowo Boga, mówi o Świętym Bogu, który ma ciągłe kłopoty z ludźmi zupełnie nieświętymi, niejednokrotnie przypominającymi niejednego z nas.

Dla wielu jednak ta "Księga Życia" pozostaje piękną legendą, czy baśnią zasypiającej w kościele babci. Dlaczego tak się dzieje?

Chyba zbyt trudno nam uwierzyć, że to rzeczywiście Bóg przemawia do człowieka zrozumiałym dla niego językiem. "Czy Bóg mógł ciskać na ziemię kawałkami zapisanych, glinianych tabliczek?" - pytają ironicznie cynicy. Z pewnością nie. Ale to jeszcze nie załatwia sprawy i choć skazuje na poniewierkę świętość Bożego Słowa wciąż otwartym pozostawia pytanie: "Jak jest to możliwe, że Bóg napisał do nas ludzi ten niezwykły list?".

O. Mirosław Szwajnoch OSCam

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona