PARAFIALNE DZIEŁO DOŻYWIANIA DZIECI

- Pierwsze Doświadczenia -
dokończenie ze str. 2

Panu Józefowi Biedalowi, dziękujemy za przekazanie na nasze Dzieło kwoty 250 zł. Panu Tadeuszowi Wylenżek, właścicielowi sklepu w Tarnowskich Górach przy ul. Piastowskiej 3, dziękujemy za pomoc w zakupie bojlera na ciepłą wodę i potrzebnych części hydraulicznych.

Chcemy jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy odpowiedzieli na nasz apel i od razu, dosłownie na telefon, organizowali nam pomoc. Radowały serce słowa poparcia dla naszej inicjatywy, zrozumienie i życzliwość. Świadczy to o tym, że są jeszcze wśród nas ludzie, którzy potrafią się dzielić z innymi.

Mamy głęboką nadzieję, że Dobrodziejów Parafialnego Dzieła Dożywiania Dzieci będzie przybywać. Liczymy na dalszą pomoc ze strony Parafian, właścicieli Firm znajdujących się na terenie naszej parafii i osób prywatnych. Nadal potrzebujemy Waszej modlitwy i pomocy finansowej. Wszystkich, którzy chcą nam pomóc prosimy o kontakt osobisty, lub telefoniczny. Podaję nasz telefon parafialny 285-76-97. Prosić z O. Wojciechem Węglickim. Jeszcze raz dziękujemy wszystkim za wszystko.

O. Wojciech Węglicki OSCam.


ODWIEDZAMY DUSZPASTERSTWA

z wizytą w Poradnictwie Rodzin

Wtorek godz. 17.00. Wchodzę do pomieszczenia na Furcie klasztornej. Widzę dwoje młodych ludzi, siedzących przy stoliku i Państwa Gawliczek, którzy mocno się "produkują". Chyba rozmowa weszła na trudne tematy, bo młodzi niechętnie i ze skwaszonymi minami patrzą na naszych instruktorów. Pewnie chcieliby, już sobie pójść. "Czemu nie mogą nam, tak od razu podpisać kartek, to przecież czysta formalność. Ale oni chcą, żebyśmy przyszli jeszcze raz!"

Nie chcę przeszkadzać burzliwej dyskusji, która właśnie się wywiązała. Wyjdę i poczekam cierpliwie przed drzwiami. Przyznam się, że czekałem prawie godzinę. Para narzeczonych nie wychodziła. O czym tak długo rozmawiają? Przecież wcale to ich nie obchodziło? Czyżby nie potrafili wymyślić jakiejś wymówki i szybko się "urwać"? Muszę się jednak przyznać, że gdy ta para młodych wychodziła, byłem mile zdziwiony. Na ich twarzach zamiast nerwów dostrzegłem uśmiech. Byli wyraźnie zadowoleni. Czyżby Gawliczkowie przekonali ich do trudnych problemów, z którymi spotkają się w małżeństwie?

Teraz na mnie kolej. Wchodzę i zaczynam zadawać pytania:

Jak doszło do powstania Poradnictwa Rodzinnego?

Zaczęło się to na rekolekcjach oazowych w Mochowie w lipcu 1993 r - odpowiada Pani Jadzia. W 4 dniu przyjechała do nas z Gliwic Pani Maria Gruszczyńska - Instruktorka Diecezjalna Duszpasterstwa Rodzin z wykładem na temat: "Naturalne metody planowania rodziny" i "Odpowiedzialne rodzicielstwo". Po wykładzie wszyscy uczestnicy zapisywali swój udział na liście obecności z podaniem swych danych. Po krótkim czasie otrzymaliśmy pisemne zaproszenie do wzięcia udziału w Szkoleniu Podstawowym w zakresie Katolickiego Poradnictwa Rodzinnego, które odbyło się w Tarnowskich Górach i trwało prawie rok. Nauki i materiału do opanowania było dużo, ale jakoś Pan Bóg sprawił, że wspólnie z mężem zdaliśmy końcowy egzamin i mogliśmy podjąć służbę, jako doradcy parafialni. Mimo to jednak nie widziałam siebie w tej roli.

Bóg jednak chciał inaczej. O. Proboszcz Jan Piontek widząc nas prosił o krótką rozmowę i zaproponował nam prowadzenie "Poradni rodzinnej" w parafii. Miałam straszne opory, zdając sobie sprawę z wielkiej odpowiedzialności jaką wspólnie z mężem musimy podjąć. O. Proboszcz jednak spokojnie rozwiał moje obawy słowami: "Nie będzie tak źle, proszę się nie martwić". I tak do dnia dzisiejszego prowadzimy Poradnię Życia Małżeńskiego.

Kto najczęściej korzysta z Waszej pomocy, i w jaki sposób staracie się pomagać tym, którzy się do Was zgłaszają?

Zadaniem Poradni Rodzinnej jest przede wszystkim przygotowanie par narzeczonych do świadomego zawarcia związku małżeńskiego - odpowiada Pan Antoni - ale nie tylko. Oprócz narzeczonych, zgłaszają się do nas również małżonkowie, mający najczęściej problemy z dziećmi i własnym pożyciem małżeńskim. My chętnie rozmawiamy i udzielamy porad w trudnych sprawach. Jeśli jest taka potrzeba zapraszamy kapłana, lekarza lub innych, którzy chętnie udzielają swojej pomocy. Chcemy uczyć ludzi życia wartościami chrześcijańskimi, aby potrafili stworzyć w swoim ognisku rodzinnym, katolicki model rodziny.

Wiem, że uczycie narzeczonych naturalnych metod planowania rodziny. Jak odbierają to młodzi ludzie, w dobie powszechnego stosowania środków antykoncepcyjnych?

Nie wszyscy młodzi ludzie przychodząc do Parafialnej Poradni Życia Rodzinnego, zgadzają się z naturalnymi metodami planowania rodziny - stwierdza Pani Jadzia. Są tacy, dla których, używanie środków antykoncepcyjnych jest sprawą normalną i czasami oburzają się słysząc, że jest to złe i grzeszne. Dla niektórych, środki te są wygodne, bo wiadomo, stosowanie ich nie wymaga specjalnego wysiłku. Słysząc o innych metodach udają znudzonych i nie zainteresowanych tymi sprawami. Jednak po dłuższej rozmowie i uświadomieniu im, na czym polega zło i jakie są konsekwencje stosowania środków antykoncepcyjnych, dochodzą do wniosku, że warto jest poznać te metody. Następnie sami przyznają, że choć naturalne metody wymagają trochę trudu, to jednak są dobre dlatego, że pozwalają małżonkom świadomie planować poczęcie dziecka, jako cudownego owocu wspólnej miłości.

Jesteście małżeństwem przeszło 20 lat, czy możecie zatem podać naszym czytelnikom jakąś receptę na udane małżeństwo i rodzinę?

Tak, mogę szczerze powiedzieć, że nasze małżeństwo jest naprawdę szczęśliwe - z przekonaniem odpowiada Pan Antoni. Do zawarcia sakramentalnego związku przygotowywaliśmy się prawie rok. Bóg obdarzył nas trójką wspaniałych dzieci. Zawsze traktowaliśmy je jako najcenniejszy dar naszego małżeństwa. Robiliśmy wszystko, aby czuły się kochane i doceniane przez swoich rodziców.

Nie znaczy to wcale, że wszystko było zawsze takie piękne i beztroskie - dodaje Pani Jadzia. Często Bóg zsyłał na nas różne cierpienia i krzyże. Były łzy i ciężkie chwile. Ale my zawsze trwaliśmy przy Chrystusie i w Nim pokładaliśmy naszą nadzieję. Po dniach bólów i doświadczeń przychodziły chwile radości i pokoju. Zawsze najważniejsza dla nas była szczerość, mówienie sobie prawdy, wzajemne zrozumienie, szacunek dla siebie, dzieci i innych. Staraliśmy się, aby nasza miłość była bezinteresowna, gotowa do ofiary i przebaczenia. Taka miłość nie jest łatwa, ale z pomocą łaski Bożej możliwa do wykonania.

Wychodząc z Poradni pomyślałem sobie, że chyba warto spotkać takich ludzi, którzy normalnie żyją i normalnie zarabiają na chleb, a jednocześnie ich normalne życie może nas zadziwiać.

Rozmawiał O. Wojciech Węglicki OSCam.


Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona