HISTORIA NASZEJ PARAFII

Odcinek - 6

Sytuacja ta nie uległa zmianie, aż do II wojny światowej, gdy okupacyjne władze niemieckie zabrały Zakonowi OO. Kamilianów pomieszczenia lecznicy i przeznaczyły na szpital - sanatorium dla rannych żołnierzy. Od 15 września 1940 r. zarząd nad lecznicą sprawowawła NSV, która na polecenie głównego prezydenta finansowego w Oppawie przekazała 11 lutego 1944 r. , zarząd nad szpitalem, Ósmemu Okręgowemu Zarządowi Wermachtu we Wrocławiu. Sytuacja ta utrzymywała się, aż do chwili wkroczenia do Tarnowskich Gór armii sowieckiej.

Zakład od samego początku swego istnienia niósł pomoc ludności Górnego Śląska, w walce z alkoholizmem, dlatego od każdego pacjenta przybywającego do lecznicy wymagano pracy nad sobą oraz przyjęcia wszystkich ofiar i wysiłków wymaganych dla jego dobra, przez zarząd Zakładu św. Jana.

Życie w zakładzie porządkował regulamin domowy oraz dzienny. Każdy nowy pensjonariusz miał obowiązek zapoznania się z nimi, był zobowiązany do przestrzegania tych przepisów, przez cały okres pobytu w lecznicy. Pacjenci przychodzący do lecznicy OO. Kamilianów na kurację mieli prawo wyboru, w zależności od własnej zamożności, klasy w której chcieli być leczeni. W klasie pierwszej opłaty były największe, a pensjonariusze otrzymywali pojedyncze pokoje. W klasie drugiej kuracjusze byli umieszczani w pokojach dwuosobowych. Natomiast w trzeciej klasie były wspólne sypialnie. Wyżywienie jednak niezależnie od klasy było dla wszystkich takie same.

Porządek dzienny zmieniał się w zależności od pory roku. Latem pacjenci wstawali o godzinie 6.00. Następnie o 6.15 była gimnastyka poranna, a o 6.30 Msza św. O godz. 7.00 było pierwsze śniadanie. Czas od 7.30 do 12.00 przeznaczony był na pracę z przerwą od 10.00 do 10.15 na drugie śniadanie. O godz. 12.30 był obiad i po obiedzie czas wolny. Po południu od godz. 14.00 do 16.00 również była praca. O godz. 16.00 wszyscy pacjenci zbierali się na kawę. Pół godziny później dalsza praca, aż do godz. 18.30. Następnie czas wolny. We wtorki i piątki o 19.00 było czytanie lektury duchownej, a o 19.30 kolacja. Po niej przewidywano wypoczynek. O godz. 21.00 były modlitwy wieczorne, a o 21.15 wszystkich obowiązywała cisza nocna.

Ciąg dalszy w następnym numerze "Głosu św. Jana Chrzciciela"...

Opracował:
O. Wojciech Węglicki OSCam
Dalej

Rodzice w oczach dzieci

Jacy są moi rodzice? Takie pytanie zadałem uczniom szkół podstawowych w Zabrzu i Tarnowskich Górach. Dzieci bardzo poważnie potraktowały ten temat i szczerze odpowiedziały na postawione pytanie. Czytając jednak ich wypowiedzi odniosłem wrażenie, że obok szczerości, chcą one nam rodzicom i wychowawcom zwrócić uwagę na błędy jakie popełniamy w procesie wychowawczym. Często bowiem nie potrafimy zrozumieć naszych dzieci, nie umiemy z nimi rozmawiać i nie dostrzegamy ich problemów. Pogoń za pieniądzem, przysłowiowe "wiązanie końca z końcem", problemy w pracy, w domu, konflikty małżeńskie i rodzinne, to tylko niektóre z przyczyn składających się na negatywny stosunek dzieci do rodziców i odwrotnie.

Postanowiłem więc opublikować kilka, najciekawszych moim zdaniem, wypowiedzi dzieci na temat swoich rodziców. Niech staną się one głosem dziecka w wielkiej dyskusji dorosłych nad współczesnymi metodami wychowania młodego pokolenia.

Pragnę również zaznaczyć, że na zamieszczenie wszystkich wypowiedzi uzyskałem zgodę dzieci, a ich imiona zostały zmienione.

... Moi rodzice są bardzo kochani. Wiele im zawdzięczam. Mamie i tacie dziękuję za to, że wychowali mnie w wierze katolickiej, ochrzcili i doprowadzili do Komunii św., cały czas czuwając nad moją wiarą. Rodzice bardzo wiele dla mnie znaczą. Mam do nich całkowite zaufanie, są po prostu dla mnie prawdziwymi przyjaciółmi. Jedynie im mogę opowiedzieć o moich problemach, smutkach i radościach.

Kasia

... Moich rodziców uważam za szczęśliwych. Wszyscy jesteśmy razem i bardzo się kochamy. Choć nie zawsze wszystko układało się nam tak, jakbyśmy tego chcieli, to jednak w domu panuje miła atmosfera. Moi rodzice są konsekwentni - jeżeli zostałam ukarana, to siedzę w domu; opiekuńczy - jeżeli mam jakiś problem, zawsze się mogę do nich zwrócić; wyrozumiali - zawsze starają się mnie i moje rodzeństwo zrozumieć; uczciwi w stosunku do mnie, zawsze dotrzymują obietnic.

Patrycja

...Moi rodzice są w stosunku do mnie bardzo opiekuńczy i wyrozumiali. Kiedy dostałem jedynkę z historii, nie zbili mnie, ale powiedzieli, żebym na następny raz się nauczył i poprawił tę ocenę. Przekonywali mnie także bym ograniczył wyjścia na dwór, na boisko i na rower, a w tym czasie się uczył. Kiedy czegoś potrzebuję to starają się spełnić moje prośby. Jeśli jednak nie mają pieniędzy, mówią mi o tym otwarcie, a kiedy już mi je dadzą, to zaraz tłumaczą, że powinienem nimi rozsądnie gospodarować i wydawać na rzeczy wartościowe i przydatne dla mnie. Rodzice są dla mnie wszystkim. Kiedy mam jakiś problem zawsze zwierzam się z niego rodzicom, a oni doradzają mi, jak mam się zachować, aby wyjść z problemów i rozwiązać trudne sytuacje.

Mateusz

ciąg dalszy na str.3
Dalej

Wszystkim DZIECIOM -
- małym i dużym -
słonecznych, radosnych
i beztroskich dni
życzy

REDAKCJA

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona