HISTORIA NASZEJ PARAFII

Odcinek - 63 -

W dniu 29 czerwca 1979r. nasza parafia przeżywała Uroczystości Prymicyjne O. Mariana Świerczka kamilianina. O godz. 10.30 Ojciec Neoprezbiter odprawił w naszym kościele swoją Mszę św. prymicyjną, a po niej i po wszystkich Mszach św. udzielał wiernym błogosławieństwa prymicyjnego.

Podobną uroczystość swoich prymicji przeżywał w naszej parafii drugi Neoprezbiter O. Stefan Szymoniak kamilianin, który dnia 8 lipca 1979r. na sumie parafialnej o godz. 10.30 również udzielał naszym wiernym swego prymicyjnego błogosławieństwa. Obecność Prymicjantów w naszej parafialnej świątyni była dla nas wszystkim nie tylko zaszczytem, ale przede wszystkim okazją do wypowiedzenia Bogu dziękczynienia za dar nowych kapłanów.

Dnia 12 lipca 1979r. w naszej wspólnocie parafialnej odbył się Dzień Chorych. O godz. 16.00 odprawiona została uroczysta Msza św. w intencji wszystkich chorych naszej parafii połączona z błogosławieństwem i uczczeniem relikwii św. Kamila. Wielu naszych zmotoryzowanych Parafian przywiozło i odwiozło tych chorych, którzy o własnych siłach nie mogli dotrzeć do kościoła. Po uroczystościach uczestnicy Dnia Chorych otrzymali skromne upominki.

W niedzielę 15 lipca 1979r. obchodzono w naszej parafii doroczny odpust ku czci św. Kamila. Z tej okazji o godz. 10.30 odprawiona została uroczysta suma odpustowa, na której kazanie wygłosił O. Apolinary Żak Franciszkanin z Dursztyna za Nowym Targiem. Po południu o godz. 16.00 odprawione zostały uroczyste Nieszpory Odpustowe połączone z uczczeniem relikwii św. Kamila.

19 sierpnia 1979r. o godz. 6.30 wyruszyła z naszej parafii do Piekar Śląskich tradycyjna Pielgrzymka Panien i Niewiast. Pielgrzymce przewodniczył O. Zbigniew Bodecki. Nasze Parafianki licznie uczestniczyły w uroczystościach ku czci Matki Miłości i Sprawiedliwości Społecznej, a wieczorem po swoim powrocie do macierzystej parafii zostały godnie i pięknie powitane w naszej świątyni.

W dniach od 13 do 16 września 1979r. z naszej parafii odbyła się pielgrzymka wiernych na Górę Św. Anny. Pielgrzymce przewodniczył O. proboszcz Paweł Bendkowski. Wyjazd tej autokarowej pielgrzymki połączony był z uroczystościami Podwyższenia Krzyża Świętego. Licznie reprezentowana nasza parafia uczestniczyła w uroczystościach związanych z tymi obchodami. Po zakończeniu uroczystości, w niedzielę 16 września, w godzinach wieczornych, nasza parafialna pielgrzymka szczęśliwie powróciła do Tarnowskich Gór witana przez miejscowych kapłanów i naszych Parafian.

W dniach od 6 do 7 października 1979r. tj. w sobotę i niedzielę, w naszej parafii odbyła się wizytacja kanoniczna. Przebieg jej był następujący: o godz. 11.00 proboszcz z Bobrownik przywiózł do naszej parafii Jego Ekscelencję Ks. Bp. Józefa Kurpasa - sufragana diecezji katowickiej. Najpierw odbyło się spotkanie z dziećmi, które trwało do godz. 11.45. W imieniu dzieci powitała Księdza Biskupa Joasia Olczyk, natomiast za pasterskie błogosławieństwo podziękowała jedna z naszych matek.

ciąg dalszy na str. 3
Dalej

Z różańcem
w ręku...

Biorę do ręki różaniec święty, sznur srebrzystych paciorków, kolorowych kamyków, drewnianych kulek, koralików co w ciemnościach świecą, dumnie błyszczących perełek. Spowite łańcuszkiem, sznurkiem lub rzemykiem, trzymam w ręku, ściskam.

Biorę do ręki modlitwę prostą, zwyczajną, której każdy się może nauczyć. W niej słowa splatają się z ruchem rąk, które miarowo i dokładnie przesuwają niezgrabne paciorki. To modlitwa dziecka i dorosłego, sprawiedliwego i grzesznika, człowieka młodego i starca. Bardzo pospolita, a jednak pełna mądrości.

Biorę do ręki "wieniec życia" pełen wesela, bólu i chwały. Jest on jak dola człowieka, w której obok radości znajdziesz smutek, a obok cierpienia, nadzieję. Tu na przemian słońce świeci i deszcz pada, jest błękitne niebo i czarne chmury, cisza i uderzenie pioruna, a po burzy zawsze wychodzi na firmament życia różnobarwna tęcza chwały.

Biorę do ręki "dar z nieba", taki cudowny, bo wypełniony potęgą samego Boga. Jego moc jest przedziwna. Leczy bowiem duszę i ciało, dodaje sił, podnosi na duchu, umacnia w wierze, utwierdza w nadziei, rozpala ludzkie serca. Gdy nosisz go przy sobie, czujesz obecność Boga i ciepło Matki, Tej, która zawsze tuli swoje dziecko w ramionach.

Biorę do ręki "tajemnicę wiary", odrobinę refleksji nad sobą, pociechę życia i przygotowanie na śmierć. Wiem, że trzeba zawierzyć, choć często się lękam, że trzeba nauczyć się żyć z ciężarem na barkach, wszystko przyjąć z "ręki Boga", unieść najcięższy krzyż i wytrwać w nim do końca.

Biorę do ręki różaniec święty, na dziś i jutro, na teraz i na przyszłość. Trzymam go w ręku, ściskam w dłoni i przykładam do serca. Chcę, aby był blisko mnie, gdy rano wstaję i kiedy zasypiam nocą, gdy idę do pracy i kiedy odpoczywam, gdy jadę autobusem, siadam na ławce w parku, przechodzę obok kościoła i kiedy robię znak krzyża przed świętą figurą. Różaniec i ja. Razem. Na dobre i na złe. Jak poślubieni sobie młodzi ludzie i jak trwający ze sobą już wiele lat staruszkowie.

Z różańcem w ręku przejdę życie, sięgać po niego będę często. Różaniec towarzyszyć mi będzie w godzinie śmierci i oplotą nim moje zimne dłonie. Ale najbardziej cieszę się z tego, że różaniec zaniosę do wieczności i kiedy stanę przed Królem Królów, z różańcem w ręku łatwiej mi będzie zdać sprawę Bogu.

Biorę do ręki różaniec święty i modlę się tymi słowami: Maryjo! Matko moja, przez ten błogosławiony sznur korali, przez radość paciorków, boleść kamieni i chwałę pereł, uproś mi u Syna Twego miłość do różańca świętego, modlitwy, która łączy niebo z ziemią i Boga z człowiekiem. Amen.

VOS

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona